Masywne, czarne glany wystukują równomierny tupot na popękanym betonie. Kroki stawiane są dosyć szybko, trochę nerwowo. Nie mają ani krzty gracji, stawia je mężczyzna, stawia je Sherman.
Sherman był wysokim chłopakiem o świetnej sylwetce. Na ramionach odznaczały się mięśnie, brzuch był twardy jak skała. Nie raz już zdarzało mu się zadziwiać tym słabeuszy, którzy chcieli bronić się przed zaczepkami ze strony Shermana. Sam Sherman nie wyglądał jak typowy osiłek terroryzujący pół szkoły. Cerę miał jasną, lecz nie tak bardzo, jak siostra. Na ludzi patrzył brązowymi oczyma, a mówił poruszając wąskimi, różowymi ustami, jakby pociągniętymi szminką. Nos, jak nos. Jeszcze był prosty, jeszcze nikt nie odważył się mu go złamać. Twarz okalała jasnobrązowa czupryna, a pod nią ukrywały się uszy przyozdobione czarnymi tunelami. A jednak to on był tym złym chłopakiem, który wraz ze swoją paczką "panował" nad szkołą.
Nigdy nie spodziewalibyście się dlaczego Sherman przybył do opuszczonej fabryki. Oczywiście bywał tam codziennie od kilku lat, lecz kilka wydarzeń w jego życiu sprawiło, że stara fabryka stała się dla niego wrogim miejscem. Przemierzał długimi krokami halę czwartą ściskając pod pachą segregator pełen kartek i kartonowe pudełko. Mijał uginające się ze starości kolumny, puste beczki po benzynie, czy innych chemikaliach. Z każdym krokiem zbliżał się do grupki osób usadowionej na wiekowej kanapie, bacznie go obserwującej. Gdy znajdował się już kilka metrów od nich, wyrzucili papierosy na ziemię i rozdeptali wstając. Na kanapie pozostała jedynie niska platynowa blondynka z włosami poskręcanymi w duże loki, jak serpentyny.
Kiedyś byli jego przyjaciółmi, jego paczką. Teraz musi się przed nimi upokorzyć, aby odpokutować za krzywdy jakie wyrządził innym.
Przystaje w lekkim rozkroku i mierzy zgromadzonych wzrokiem. Skośnooki Jackie z czarną bandaną przewiązaną wzdłuż czoła, barczysty Aron, Steve z koszulką wymazaną jakimś smarem, Kimberly z kolczykami w dziwnych miejscach, które zdążył odkryć podczas nieobecności Emmy na pewnej imprezie. I oczywiście Emma zasiadająca na poduszkach - teraz szefowa "gangu" i jego była dziewczyna.
- Masz to? - spytała głosem tnącym, jak noże. Sherman rzucił jej pudełko pod nogi. Spojrzała na nie zadziwiona. Podniosła jedną brew i spojrzała na chłopaka pytająco.
- Wiesz, kamera mojego ojca nagrywa filmy tylko na kasety VHS. - odpowiedział i sięgnął do kieszeni. Towarzystwo zrobiło krok do przodu. Chłopak wyciągnął paczkę papierosów. - Chciałem tylko zapalić. - wyciągnął jednego i włożył sobie do ust. Zaczął obmacywać pozostałe kieszenie. - Ma ktoś z was ogień? - spytał. Steve wyciągnął do niego zapaloną zapalniczkę. Sherman podziękował mu skinieniem głowy.
Emma nie wytrzymała. Wstała i wściekła zaczęła okładać pudełko z kasetą solidnymi kopniakami. Normalne, że pod wpływem metalowej podeszwy rozwaliła się po kilku ciosach. Dziewczyna dyszała ciężko.
- Nie denerwuj mnie tylko daj mi to przeklęte nagranie! - krzyknęła, a echo rozniosło to po najczarniejszych zakątkach fabryki.
- Dałem ci. - wzruszył ramionami i jeszcze raz zaciągnął się papierosem, następnie wrzucił go do beczki stojącej obok. Wtem zaczęły wydobywać się z niej żółte płomienie. Na dnie zostało jeszcze trochę paliwa.
- Nie wierzę Ci Sherman! Uważaj sobie, bo twoje tajemnice ujrzą światło dzienne, a w tedy stracisz wszystko. - wysyczała. - Wszystko, słyszysz?! - chłopak patrzył na nią niewzruszony.
Początkowo chciał się chronić kosztem siostry. Chciał sprzedać jej historyjkę Emmie w zamian za święty spokój. Zrozumiał swój błąd dopiero po kilku dniach, gdy oglądał nagranie i spisywał dialogi. Okłamał ją, że chce napisać książkę na podstawie jej przeżyć, że pozmienia imiona i niektóre sytuacje, a ona mu uwierzyła. Zrozumiał, że ma siostrę.
- Skoro mi nie ufasz to i to nie będzie ci potrzebne. - powiedział i wrzucił do płonącej beczki segregator. Zawierał sto pięćdziesiąt cztery strony dialogu pomiędzy nim, a Calliope. Emma z szeroko otwartymi oczami patrzyła na całe zajście.
- Nie mów mi, że to było... - powiedziała gotując się ze złości. Sherman przytaknął.
- Tak. I nie obchodzi mnie co teraz zrobisz. Możesz mnie obsmarować najgorszym gównem, mnie i tak już wszystko jedno. Jestem skurwielem i narobiłem w życiu dużo łajna. Niech ludzie o tym wiedzą.
- Dobrze! - krzyknęła blondyna. - Pierwsze o czym dowiedzą się jutro w szkole to to, że mnie zdradzałeś!
- A to nawet prawda. - odparł po dłuższym zastanowieniu. - Prawda Kim. - posłał jej pytające spojrzenie. Ta skuliła ramiona i spuściła głowę.
- Ty dziwko! - wybuchła Emma i rzuciła się z pięściami na Kimberly. Aron i Jackie zaczęli je rozdzielać. Sherman obrócił się na pięcie, poprawił czapkę sterczącą mu na czubku głowy i tanecznym krokiem ruszył ku wyjściu z hali czwartej. O uszy obijały mu się jeszcze desperackie okrzyki Emmy, lecz on tylko uśmiechał się pod nosem i szedł dalej. Jego plan wypalił i Calliope może zostać w domu.
***
Pora poznać bliżej kolejnego bohatera. Jakieś pytania, wątpliwości - piszcie. Wszysktko mogę wytłumaczyć. :)